Temperatura uczuć


Rozmowa z Aliną Henzel-Korzeniowską – psychologiem, psychoanalitykiem, ekspertem na forum: www.seksuolog.org.pl

Największą intensywność uczuć przeżywamy w początkowym okresie miłości, która rodzi się między dwojgiem ludźmi w tzw. fazie zakochania. Po kilku lub kilkunastu miesiącach emocje się uspokajają. Z czasem gwałtowna namiętność ustępuje miejsca bliskości, intymności, uczuciom o charakterze bardziej rodzinnym niż te, które zwykle są pomiędzy kochankami.

R.R.: Czy możliwe jest podtrzymanie namiętności w długotrwałym, stabilnym związku?

A.H.-K.: W pewnym sensie tak. Jeśli na początku związku była namiętność, to z upływem czasu nie zanika ona całkowicie. Są momenty, w których powraca – może już nie w tak intensywnej formie, ale jednak pojawia się.

R.R.: To nie brzmi zbyt optymistycznie...

A.H.-K.: Nie wszyscy pragną najwyższego natężenia emocji. Gwałtowne uczucia, silna wzajemna ekscytacja, która pojawia się w pierwszej fazie znajomości, nie pozwala się skupić na innych sferach życia. Nie dla każdego i nie na każdym etapie życia źródłem satysfakcji są intensywne emocje towarzyszące nowym doświadczeniom czy nowym partnerom. Niektórym to nawet przeszkadza. Są pary, które czerpią szczęście z dużo spokojniejszych uczuć. Latami odnajdują namiętność we wspólnym życiu, realizowaniu marzeń, np. w podróżach, budowaniu domu. Obecność stałego partnera stanowi dla nich gwarancję lepszego porozumienia, bezpieczeństwa, komfortu psychicznego. Można by powiedzieć, iż namiętność wyprowadza się elegancko z alkowy w inne obszary aktywności danej pary.

R.R.: A nie jest tak, że w wielu wypadkach pozostajemy w martwych emocjonalnie związkach lub ratujemy je na siłę w imię bezpieczeństwa, wygody, wyrachowania, ze strachu przed samotnością czy opinią społeczną? A gdzie jest miejsce na bezinteresowną, spontaniczną miłość?

A.H.-K.: Nie ma nic złego w takich motywach utrzymania związku. Bezpieczeństwo, stabilizacja, potrzeba bycia z kimś, poszanowanie społecznych i religijnych norm są szlachetnymi i pożądanymi wartościami. Warto je pielęgnować, by zwiększała się szansa na trwałość związku. Ogień, który jest duży, parzy zamiast podgrzewać...

R.R.: Czy to oznacza konieczność rezygnacji z marzeń o wielkiej, romantycznej, pełnej namiętności miłości?

A.H.-K.: Wiele osób wcale tego nie potrzebuje. Wystarczają im takie emocje w młodości, na początku związku. Później już za tym nie tęsknią. Ważniejsze stają się wartości rodzinne, wzajemne zaufanie, szacunek. Seks staje się dla nich z czasem przereklamowany. Seks, a w szczególności intensywność stosunków seksualnych, może się z czasem zdewaluować... Brzmi to może smutno, ale nie dla tych, którzy są w takiej fazie związku. Nie wyklucza to jednakże klimatu erotyki, który powinien trwać między kobietą a mężczyzną.

R.R.: Myślę, że to nie jest kwestia zanikania potrzeb, tylko ich tłumienia. Ludzie okłamują samych siebie, a pustkę emocjonalną rekompensują sobie, krytykując tych, którzy mają odwagę szukać emocji w kolejnych związkach...

A.H.-K.: Nie jest dobrze tłumić swoje potrzeby, bo z tego wynikają tylko same kłopoty psychiczne i społeczne. Fatalne dla jednostki jest też realizowanie wszystkich swoich potrzeb, nie licząc się z regułami społecznymi. Jest też spora grupa ludzi, którzy naprawdę nie czują potrzeby przeżywania gwałtownych ekscytacji erotyczno-miłosnych. Problem dopiero zaczyna się wtedy, gdy potrzeby i oczekiwania partnerów są sprzeczne. I niestety jest to dość powszechne zjawisko w naszych czasach. Bywa to powodem konfliktów, zdrad i rozpadu małżeństwa.

R.R.: Jako seksuolog, z pewnością zgodzisz się z twierdzeniem, że sfera emocji i aktywności związanej z erotyką i seksem jest bardzo ważna w życiu każdego człowieka. Co zatem zrobić, by temperatura uczuć pomiędzy partnerami w długotrwałym związku z czasem nie wygasła?

A.H.-K.: Istnieją różne metody podtrzymania temperatury uczuć pomiędzy dwojgiem ludzi, którzy mają już za sobą okres pierwszej fascynacji. Jedną z metod jest powrót do zachowań i sytuacji z początku związku. Mogą to być miejsca, w których spędzali najszczęśliwsze chwile, lub powrót do wspólnych hobby, np. taniec, sport. Dobrze jest sobie przypomnieć, co partnerowi najbardziej się wtedy podobało, i zadbać o to na nowo. Często nie doceniamy siły drobnych gestów, takich jak kwiaty czy drobne upominki, dbałości o wygląd zewnętrzny, aranżację otoczenia, budowanie nastroju itd. Dobrą metodą jest łamanie schematów, rutyny, która wytworzyła się w ciągu lat. Jeżeli dotąd jadaliśmy śniadania w kuchni, to może spróbujmy teraz w łóżku? Jeżeli chodzimy na niedzielny obiad do rodziców, to zamiast tego wypróbujmy razem jakiś nowy przepis u siebie w domu lub częściej wychodźmy do jakiejś restauracji na miarę naszych możliwości finansowych.

R.R.: Obawiam się jednak, że mogą to być puste formy. Na pozór wszystko będzie wyglądać idealnie, a w środku nie wskrzesimy uczuć, które już wygasły...

A.H.-K.: Temperatura związku nie dotyczy tylko seksu. Można czuć się szczęśliwym, patrząc razem na morze i trzymając się za ręce. W dojrzałym wieku poszerza się gama sposobów uzyskiwania wspólnego szczęścia i to jest, można powiedzieć, ogromny atut dla par w późniejszym wieku. Na różnych etapach życia potrzebujemy innej intensywności uczuć. To jest tak, jak z ulubionymi smakami dzieciństwa, z których z czasem się wyrasta: gdy ma się 5 lat, to zachwyt nad watą cukrową kupioną w wesołym miasteczku jest duży, ale blednie, gdy się ma 30 lat. Często widzi się pary w dojrzałym wieku, które już odchowały dzieci i teraz znowu cieszą się czasem, jaki mają dla siebie.

R.R.: Wydaje mi się, że jedną z przyczyn wygasania namiętności są zobowiązania, jakie partnerzy zaczynają czuć względem siebie w sferze seksu. Moim zdaniem potrzebna jest świadomość wolności wyboru, odrobina niepewności, ekscytacji, która nie wiadomo czy, jak i kiedy będzie zaspokojona... Może receptą na podtrzymanie namiętności byłoby zachowanie pewnej przestrzeni fizycznej i psychicznej – takiej, która pozostawiałaby miejsce na tęsknotę, tajemnicę, wzajemną ciekawość siebie?

A.H.-K: Nie w każdym związku sprawdzi się taka recepta. Jedni potrzebują więcej bliskości, inni – mniej. W wielu wypadkach zbyt duża autonomia partnerów (długie rozstania, mało wspólnie spędzanego czasu) może grozić rozpadem związku. Czasem, zwłaszcza po wielu latach wspólnego życia, zachowanie pewnej odrębności rzeczywiście dobrze wpływa na wzajemne relacje. W momencie, gdy gaśnie fizyczna namiętność, ludzie potrzebują większej przestrzeni. Jeśli pozwalają na to możliwości finansowe, partnerzy decydują się wówczas na oddzielne sypialnie, oddzielne łazienki. Dzięki temu mogą świadomie decydować, kiedy chcą być razem; nie wynika to zatem ani z konieczności, ani z przyzwyczajenia.

R.R.: Jeżeli czujemy, że temperatura uczuć w związku spada, a zależy nam na jej podtrzymaniu, może warto zwrócić się do specjalisty z prośbą o pomoc?

A.H.-K.: Rozmowa z psychologiem, psychoterapeutą może pomóc w uświadomieniu sobie, co było największą wartością związku na początku, może im pomóc przezwyciężyć pewne schematy. Czasami ludziom brakuje po prostu świeżego spojrzenia na siebie. Przyzwyczajenie sprawia, że prawie się już nie dostrzegają. Dobrze wówczas skorzystać z usług stylisty i zmienić swój wizerunek: fryzurę, makijaż, garderobę, zadbać o kondycję fizyczną. Zarówno kobieta, jak i mężczyzna, jeżeli czują się atrakcyjni, są pewniejsi siebie, bardziej otwarci na partnera, zachowują się swobodniej niż zwykle – i tak też są przez niego postrzegani. Z pełną odpowiedzialnością powiem, że powyższe sposoby są zdecydowanie tańsze aniżeli maskowanie poważnych kryzysów w związku. Udając przed samym sobą i przed ludźmi, iż w związku nie ma poważnych problemów, człowiek płaci wysoką cenę w postaci zakłóceń psychicznych i dolegliwości ze strony ciała.

R.R.: A może jakiś flircik na boku? Zainteresowanie ze strony innych osób podnosi samoocenę, a odrobina zazdrości może na nowo przyciągnąć uwagę partnera...

A.H.-K.: To i tak dzieje się w sposób naturalny, co nie oznacza, że mamy obowiązek odpowiadania na sygnały ze strony osób z zewnątrz i wdawanie się w skądinąd miłe, acz niebezpieczne flirty. Gdy jesteśmy zadbani, to zawsze zostanie zauważone przez otoczenie i będziemy się spotykać z sygnałami uznania, zainteresowania. Dbałość o siebie i o związek zawsze procentuje.

R.R.: Dziękuję za rozmowę.

Magazyn Wesele
Tekst: Renata Rychlik

Zamknij

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.

Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz określić w ustawieniach Twojej przeglądarki.

Trwa ładowanie obrazu...